święci garnków nie lepią
mam ochotę szpetnie zakląć
albo chociaż walnąć w stół
nie pomaga magia zaklęć
rzeczywistość spada w dół
a na dole wszyscy święci
pośród przekleństw kopią dół
i wpisują się w pamiętnik
że to wszystko jeden chuj
po co walka i starania
kiedy ktoś opróżnił stół
nawet świętym już opada
to co stało w pusty dół
mam ochotę lecz cóż z tego
kiedy niemoc łamie w pół
a jedyne wolne miejsce
zajął wszechobecny chuj
i penisem zwać się każe
wszak to dużo ładniej brzmi
a ja sobie cicho marzę
że przed nami jeszcze dni
pełne wzlotów po upadku
w ten cholerny pusty dół
w którym świętym gliny brakło
że zapełni się nam stół
słowem gładkim pszenno-śpiewnym
z aureolą nad powierzchnią
lecz poczekać przyjdzie pewno
świętym widać jest nieśpieszno