Cisza
Znudzony log uparcie pokazuje zero,
bo wiatr nie wstał dziś z łóżka, pewnie znów ma kaca.
Resztka fali się z wolna wygładza, zamiera,
Księżyc mrok krótkiej nocy jeszcze bardziej skraca,
naga syrena w słońcu na deku się smaży,
jak gęsta smoła błyszczy nieruchoma woda,
ciepło, sennie, bezwietrznie... Ta durna pogoda
dobra jest dla letników, lecz wkurza żeglarzy!
Chcemy zmagań z żywiołem, nie plażowych uciech!
Tańca na fali — choćby przyszło obiad zwrócić!
Żądamy gniewu morza i grzywaczy białych!
Niech łódź szarpie wędzidło jak koń nieujeżdżony,
a tabun chmur co chwila parska na nas szkwałem!
Morze milczy... Więc w książce znów przewracam stronę...