Kaprysy muzy, poeta narzędziem
Ona twórczych agonii jest źródłem.
Dziś da moc, oraz wizje brzemienne.
Jutro każe w niemocy Ci umrzeć.
Ona wiedzie cię niczym na smyczy,
światem nocy co czarny jak smoła.
Ufnie dajesz jej wieść się w tej dziczy.
Nic nie liczy się gdy ona Cię woła.
Rzeczywistość umyka z umysłu.
Jak spłoszony zwierz w dzikiej kniei.
Czasem pragniesz tego wyzysku.
Czasem jednak więzieniem się mieni.
Gdy tak błagasz Ją na kolanach,
ona patrzy wzgardliwym swym wzrokiem.
Nigdy nie wiesz czy jesteś w Jej planach.
Lecz nadążyć chcesz za jej szybkim krokiem.