PRÓBA INWAZJI
dzielącego na wpół błękitną tarczę cel
stratosferyczne anioły w odgórnych błyskach
skraju atmosfery spokojnej dotąd mamiącej
letnim kisielem globalnego
zza warstwy żołądkowego metanu cierpliwych
krów wielkookich kochanek i matek
ojców fabrycznymi fallusami
plującymi w niebo
ocieplinki chmur zmienili w worki pełne
kryształów na wzór gwiazd
skąd przybywają
desant
w kamuflażach o wzorach z fraktali
spoglądałem w okno przypadkiem
kiedy nadciągali
spożywałem jajecznicę
ale jaja
„poślednie od kur niezbyt wolnego wybiegu
co nasuwało mi myśli wspomnienia
o miłościach niedokonanych
czasu przeszłego kiedy to
na śniegu rozkopanym niezbornym
kotłowaniem i zdzieraniem szat
sięgaliśmy w głąb po nieswoje
jak po własne”
teraz nazywam to hartem ducha i ciał
a oni właśnie lądowali forpocztą
natychmiast zacząłem niespokojnie
rozglądać się przeszukując
geografię pamięci wybiórczo w nadziei
na powtórkę zamierzchłego grudnia..? stycznia..?
niestety
miast opaść upadli
zmieniając pierzaste skrzydła
w rozpaćkane błoto
przezwyciężyliśmy inwazję
chyba