Czerń
Nad obaloną wieżą martwego kościoła,
Nad strzępiastym pagórkiem (tam, gdzie była szkoła),
Nad stłuczonych figurek dziwaczną gromadą,
,
Nad różowym snem młodym – zgaszonym za wcześnie,
Nadpaloną na brzegach kartką pamiętnika,
Strzępami grubej książki (dramat czy liryka?)
I kropelkami bólu – w kolorze czereśni
Noc rozwija na niebie swe chusty powiewne,
Rubin, żółć, róż, pomarańcz w jedną szarość łączy,
Zdania złote i wielkie, małe i nikczemne
Wieczystego milczenia kropką wspólną kończy.
I koi swym dotykiem modre niespełnienia,
Modlitwy niewybrzmiałe i zgasłe marzenia.