Kurwica
Ale, że co?
Że nie zachwyca?
Proszę Pana, ja Panu coś powiem
Mnie zwyczajnie bierze kurwica
Mało wytwornie, to prawda
tak mam
Może to wiatr, co od rana aż huczy
Może zimno wiosenne i dreszcze
I bezradność, bezwolność i jeszcze
Zakopanie w robocie po uszy
Nie ma na to dobrego konceptu
Łeb utniesz Hydrze – drugi odrośnie
I patrzy w oczy drwiąco nieznośnie
Jak ty się szarpiesz wciąż bez efektu
(Ref.)
Ale, że dobór
słów nie zachwyca?
Proszę Pana...
To nie depresja dopadła mnie sroga
Nie dolegają mi duszy rozterki
A szpony smutku nie szarpią nerki
(Wiem – lepiej serca) ani też trwoga
Przed strasznym wrogiem – bo nie ma wroga
Takiego, co go wskazać się uda
I nie rozwieje się jak ułuda
Gdy go spróbujesz na tacy podać
(Ref.)
Czy to lewica
Czy jakby prawica
Proszę pana...
Kiedy uśmiech widzę z ekranu
Albo słyszę harmider i wrzaski
A gdzie indziej bezmyślne oklaski
To podnosi się mi – powiem Panu
Poziom tej tam, no wie Pan – mówiłam
To jest rodzaj alergii – tak bywa
Na to, że się mnie ciągle rozgrywa
Więc przynajmniej nie muszę być miła
(Ref.)
Ale, że co?
Że nie zachwyca?
Proszę Pana...