Istambuł

Miasto krzyżujących się dróg –
historii i teraźniejszości.
Miasto wschodu i zachodu słońca.
Tulone troskliwie przez wzgórza,
które dają mu oparcie od setek lat.
Miasto, przez które codziennie
przelewa się rzesza ludzi,
spieszących do swoich zajęć,
pełne nawoływań sprzedawców, pisku mew,
okruchów chleba i kocich kłótni w wąskich uliczkach.
Miasto deptane przez turystów,
łaknących spotkania z historią imperium osmańskiego,
szukających wytrwale smaku orientu.
Miasto gwarne jak bazar,
pachnące mocną kawą
i korzennymi przyprawami.
Miasto pełne zachwycających kolorów,
złota i szlachetnych kamieni.
Miasto cierpkie jak sok z granatów
i słodkie jak baklawa, szerbet i lokum.
Miasto Sułtanów, sułtanek i książąt,
zapatrzone na Bosfor,
leniwie wygrzewające się w słońcu.
Miasto targane morską bryzą,
wyrzucającą na nabrzeże pozostałości
wspomnień, samotnych myśli przechodniów.
Miasto patrzące z góry wieżami minaretów
i nawołujące wiernych
do gorliwej modlitwy surami Koranu.
Miasto pełne starców,
przesiadujących ze szklankami herbaty
w spracowanych i ogorzałych od słońca dłoniach.
Miasto, w którym każdy może
poczuć się sułtanem swojego losu.
Miasto, w którym nie ma jednej prostej odpowiedzi -
bo tu spotykają się drogi wschodu i zachodu.
Miasto niezapomniane...
W sercu zabieram twój obraz, smak i zapach,
twoje spojrzenia, dotyk,
śmiech braci i sióstr,
dobre myśli, słowa i gesty...
W moim sercu będziesz żyło wiecznie.