Love story
hołubił chabra łąkowego.
Zauroczony postrzępionymi płatkami
i niezwykłą delikatnością
jego wiotkiej łodygi,
przytulał się do niego
swym mięsistym kwiatem.
Chaber odurzony
zmysłowym zapachem hiacyntu, uległ jego charyzmatycznemu urokowi
i złożył swój kwiat
na jego liściu.
Trwali tak
w tej niezwykłej,
harmonijnej symbiozie
aż słońce schowało się
za horyzontem.
Spragnieni jego ciepła,
zbliżyli się do siebie
jeszcze bardziej...
W oczekiwaniu poranka,
raz po raz rzucali ku sobie nieśmiałe, chimeryczne spojrzenia...
Chłód nie oszczędził żadnego.
Pełni pretensji, że ten drugi troszczy się zbytnio o siebie
i egoistycznie zasłania światło,
próbowali przechytrzyć się wzajemnie.
Cóż...
ta wielka,
bałwochwalcza miłość
nie przetrwała nawet trudu
jednej nocy.
Uleciała w niebyt
o świcie.