za parawanem
jesteś domem niepokoju
kamienicą wszelkich wzruszeń
na ulicy wśród powojów
ludzkich zamyślonych duszy
lecz nieśmiało wchodząc w progi
twoje odnajduję siebie
jakbyś był odbiciem moich
lęków zagubionych w gniewie
może zamknę drzwi bez słowa
po cichutku w nim zamieszkam
by móc ściany kolorować
i rozrzedzać sens powietrza
w nim się niepokoje staną
blade niczym cień na ścianie
na ulicy tam gdzie anioł
ukrył się za parawanem
.
gdybym wściekłość mogła wpisać
w każde najważniejsze słowo
może mogłabym uzyskać
przebojową osobowość
zamiast cicho siedzieć z boku
słowa zmieniałabym w czyny
i na przekór złym prorokom
odnawiała ten świat dziwny
a tak sama dziwna jestem
i nadęta jak purchawka
czując afekt co w powietrzu
krąży zbędnie jak zabawka
której edukacja prosta
immunitet daje w świecie
tym co nie umieją sprostać
doskonałości człowieczej
.
dziękuję boże za przyjaciół
z wrogami radzę sobie sama
bez niepotrzebnej degradacji
umniejszam słów bezmyślnych dramat
a niepotrzebne wizje z oczu
wypuszczam w czarnej dziury dzieło
bo wolę wolność twoją poczuć
na końcu tego co minęło
. dzień dobry .