tam gdzie wiodą bogi
co błogosławiły lato
pozwalając życie prześnić
i na brzegu jawy stanąć
niczym nowa twarz codzienna
jakby wczoraj niczym było
wciąż odkrywam szczątki piękna
w nowe strofy wrzucam miłość
niech melodią się zaparzy
jak najlepsza witamina
która mi pozwoli dożyć
chwili gdy nastąpi finał
niech się lato błogosławi
jak przede mną tak i po mnie
wszystkim których życie bawi
i miłości nie zapomnieć
są gotowi aż do końca
mimo mroku i niezgody
wciąż podążać w stronę słońca
tam gdzie wiodą dobre bogi
.
nie mów mi o nicości
wszak w niej światów zbyt wiele
i zbyt wiele inności
która kończy się gniewem
bogów co zrozumieli
bezład własnego dzieła
które stało się celem
tej nicości co zżera
ciebie . mnie . tych co czują
mnogość . bezsens istnienia
i co ciągle próbują
bezład bogów odmieniać
w układanki codzienne
niczym puzzle na stole
tym u góry w odwdzięce
w przekupstwie tym na dole
.