Oda do Prawdy
szukałem ciebie
całe życie
za młodu gwałtownie
jak niecierpliwy szczeniak
goniący za piłką
na stare lata powoli
z rozmysłem
jak niedźwiedź zaglądający
do pachnącej miodem
dziupli
czasem
chowałaś się w miejscach
o których nigdy
bym nie pomyślał
owszem
grzebałem też w księgach
i zakurzonych wzorach
teologicznych
bywało
stawałaś zalotnie
na placach
jak wyzywająca dama
lekkich obyczajów
raz
spotkałem ciebie
w pociągu
zalatującym skarpetami
z przygryzionymi wargami
czytałaś „Obłok niewiedzy”
a mi brakło odwagi
by rozpocząć
rozmowę
potem już długo
nie mogłem się
na ciebie natknąć
aż mój czas
minął i zrobiło się
późno
lecz gdy letnim rankiem
siadam w ogrodzie
kosy śpiewają mi
o tobie
prosto do ucha