Cosy crime. Claude Monet, Plaża w Pourville, 1882.
jak jaspisowy seledyn w zanurzeniu,
nasyca się turkusem
zmieszany, wlewa się całą szerokością
w toń lazuru.
Chłonął widok w ekstatyczności,
jednocząc się, w zamyśle tworzenia
z jego demiurgiem.
Był tam sam, pusta plaża u stóp,
nie musiał tłuc się pociągiem
do Pourville,
wsiadać do wehikułu czasu.
W zamarzeniu, przerywanym
stukotem obcasów,
truchlał przyczajony,
gdy oddalały się kroki
siła przyciągania obrazu
powracała.
...
Wsłuchiwał się w ciszę, ale nie usłyszał
piasku obsypującego się z plaży
zawiniętej w rulon,
ani fal przelewających się
w mieszaninie barwnych pigmentów.
.
.
.
.
.
.
.
.
on złodziej nadał dziełu
rangę!
Do czasu kradzieży, o dziele wiedzieli tylko koneserzy, zwiedzający mijali to dzieło raczej obojętnie.
Kradzież okrzyknięto "skokiem stulecia", szacunkową wartość dzieła określono na 7 milionów dolarów.
W 2010 roku obraz odnaleziono u bezrobotnego murarza z Olkusza, ukryty za ścianką szafy! Złodziej został skazany na trzy lata więzienia i koszty naprawy dzieła.
Okolicznością łagodzącą był fakt, że skazany ukradł obraz nie po to, by go sprzedać, ale... żeby go podziwiać!