Umierać tylko z miłości.
Zamglone oczy wciąż chylą się ku podłodze,
Świat jakoś zrzucił kolory i pozbawiony sensu
Rośnie mi w gardle, popękane dłonie na mrozie
Znów krwawią lepką mazią, po skroniach spływa
Zimny pot zebrany z kilku wadliwych nocy,
Serce kurczy się z żołądkiem, jakaś siła wyrywa
Je powoli i sprawia, że sam sobie wydaję się obcy,
W jelitach płonie ogień tysięcy słońc zebranych nad ranem,
Mój duch usycha w starej zakratowanej posiadłości,
Moje ciało znów płacze nad jaskrawym ekranem,
A ja umieram, umieram z miłości.