GDZIEŻ NIEBO MOJE?
w głowie mam niebo
ale nogi toną w ziemi
zanurzone z dala od gwiazd
brnę przez kałuże i błoto
w stronę Waszej Wysokości
w kałuży widzę odbicie
raz raj, raz piekło wciąga
raz słońce, raz mrok się rozlewa
płyną w nurcie codzienności
jakby los przechylał szalę wody
nie pytam, ile kroków dzieli –
bo czym je mierzyć
czym wyznaczyć odległość?
czy spadającą kroplą
czy wschodzącą myślą?
daleko czy blisko –
niebo jest wszędzie, gdzie staję
ale to tylko Twoje zdanie
o stworzeniu, co z gliny utkane
odmierza czas, wciąż krokiem za niebem