Światło
mordują we mnie emocje
czuć jest niebezpiecznie
trzęsienie
za trzęsieniem
skał
którymi jestem
chciałoby się biec
lecz nie uciekniesz
przed tym kim sam jesteś
może się rozerwę
chrząstka po chrząstce
ścięgno po ścięgnie
choćbyś chciał
mnie nie sięgniesz
swoim własnym więźniem jestem
kiedyś moja mała dusza
po skałach się wespnie
od środka paznokciem rozkruszy
wyżłobi dziurę
powoli przez nią
przecieknie
dumnie minie cienie
dziękuję za dzielną służbę
przez bramę wpuści promienie
i może już będzie jasno