MOJE SŁOJE
liczę siebie (nie?) jak drzewo lata
nie w kręgach pnia
lecz w logowaniach po minionym lecie
moje słoje nabrzmiewają od łez
od chwil, które (milczały?)
i od radości – co też zostawiły porę
choć nikt jej nie zapisał w kalendarzu
kora mojej twarzy pęka
:gdy uśmiech próbuje = spokój
(a wychodzi odwrotnie)
w środku kolejne warstwy
rosną jakby wbrew –
<ctrl+z brak>
p.s.
moje słoje – to nie tylko czas
ale każda blizna
która nauczyła mnie trwać ...
– po ranie, po wersie, po wklejeniu tu