Każdy ma swoje
Każdy ma swoje tablice.
U szyi jak wielki kamień.
Prawa, jak krwią spisane.
Na ogół nie widać granic.
Które sami wytyczymy.
Ostrzeżenia mając za nic,
szybko się do nich zbliżymy.
Każdy z kulą u nogi.
Jak lis z łapą w potrzasku.
Myśli o odgryzieniu nogi,
źródłem szaleńczego wrzasku.
Wtedy to musimy zmienić.
Zapis na stellach z kamienia.
Wmuszone w nas jest przejście do
innej perspektywy patrzenia.
Zabieg ten, pełen cierpienia,
zakrawa trochę na zdradę.
Jest jednak konieczny. By
zachować istnienia zasadę.
Naprawdę człowiek wtedy,
głową na oślep w mur bije.
Kaleczy innych niekiedy.
Po kontach swe żale kryje.
Potem znów jest jak kiedyś.
Znów wiatr w żagle wieje.
Znów z życiem człowiek się mierzy.
Słodyczy dają piękne chwile.
Lecz inną drogą krocząc
Zechcemy wszystko zakończyć.
Gdy wstecz krytycznie spojrzymy.
Czas nam wszystko rozsądzić.
Wtedy to sąd ostateczny.
Sami na siebie wydamy.
Nasze życiowe prawdy.
Wtedy właściwie poznamy.
Wtedy zrozumie każde z nas.
Co znaczą słowa Pana.
Przyjdzie wtedy czas.
Przed sobą sprawozdania,
Bo nie ma boga większego niż Ja.
Każdy tu prawdę przyznać zechce.
Bo w swoim świecie boskość się ma.
I zabawką swego boga jest się.