Dama z miedniczką
Drogi Panie, Pan mnie stale obezwładnia.
Jak gołębia pocztowego trzyma w garści.
Ta niewola być się zdaje bezzasadna;
lat dwadzieścia w zupełności mi wystarczy.
Pan zrozumie, że przejadły się liściki,
pełne ziarna oraz gwiazdy od Noego.
Na nic zda się dobry humor, czy Pacyfik
- nam potrzebna jest odległość; albo przełom.
Tak bym chciała się zapomnieć, choć raz w życiu.
Na facebooku się pokręcić bez obrączki;
z jakimś szejkiem na celownik wziąć Mauritius,
albo chociaż z przystojniakiem ćwiczyć jogging.
Grzeczna będę, obiecuję jak na ślubie.
Pan nie martwi się zbytecznie - nerwów szkoda.
Wszak oboje dobrze wiemy, że jak mówię;
toż ‘a muzom’ głoszę wszelkie piękne słowa.
Nic nie zniesie między nami ta odmiana.
bo umowa raz zawarta to rzecz święta.
Pójdę w tango, lecz powrócę w mig do Pana,
a tych grzeszków proszę mi nie zapamiętać.