Kolacja
odznaczy tą czarną niechęcią,
co gruba niczym najczarniejszej
studni cembrowina kamienna.
Gdy się tak wedrze w duszę,
zrobi mętlik, tak że "wszystko już jedno",
byle nie płakać, nie drżeć, nie uciekać,
I w końcu nie czuć żadnych wzruszeń.
To się jasnością kładzie każda chwila,
gdy człowiek życzliwie patrzy tobie w oczy.
Ach, gdyby tak ze wszystkich takich wzruszeń
koc dla każdego uszyć na duszę...
Gdy tym maluczkim w bezdomność wpędzonym,
gdy damy dobra smakować bezbrzeżnie,
może się wtedy ciepłem napełnią domy.
Może i do nas szczęście zawita bajeczne.
Może się zbiorą wszyscy przy tym stole
i życzliwością karmić się wzajemnie będą.
z wielką przyjemnością mówię
"chciałaś to masz"