klimatycznie
czas się zatrzyma na snów krawędzi
całość natury schowam w literach
z których układam życia pamiętnik
w nim się wybielam nieba pogodą
i słów unikam nadzwyczaj twardych
wciąż celebrując podskórną młodość
staję się bytem na pozór hardym
lecz miękkość ducha wciąż nie pozwala
by być kamieniem na własnej drodze
więc się z marazmu słownie wyzwalam
i świat od nowa codziennie tworzę
.
pomiędzy snem a jawą
toczy się ludzkie życie
wzbudzając wciąż ciekawość
by ujrzeć co ukryte
czego dotknąć nie mogę
choć czuję całą sobą
że ciągle jestem w drodze
by znaleźć to tuż obok
pomiędzy snem a jawą
gdzie najprawdziwsza jestem
próbuję patrzeć w prawo
wygładzać lewą przestrzeń
słowem co sztamę z wierszem
w życiowej trzyma prozie
by móc powiedzieć: jestem
dziwna jak dziwny człowiek
może być dla drugiego
co własną miarę trzyma
i nie ma w tym nic złego
każdy ma własny klimat
.
chcę z zieleni uwić wianek
a z błękitu szyć sukienkę
lecz kolorów nie dostanę
póki dusza krwawi lękiem
jestem taka blada w lustrze
choć kolorów potrzebuję
aby móc zatańczyć z jutrem
gdy kreację już uszyję
chcę i nic mi nie przeszkodzi
ukraść tęczy barwy śmiałe
w których się poczuje młodziej
dusza w ciele postarzałym
choćby w lustrze obcą była
pozna siebie po sukience
to wystarczy by szczęśliwą
być gdy więcej nic już nie chce
.
pragnę dojrzewać w cieniu powieki
wszechmocy tego co w głębi skryte
staje się kształtem czysto człowieczym
i precz odrzuca pułapki chytre
na miarę czasów zawsze niepewnych
jutra choć wczoraj już się spełniło
pragnę dojrzewać i zostać wierną
tej co dojrzewa w prawdziwą miłość
bez zbędnych racji i bez agresji
co burzy czysty świata porządek
stając się ciągłym narzędziem presji
i tak nieludzko - człowieczych dążeń
.
ponad oceanem nieba
płyną moje myśli płoche
tej beztroski mi potrzeba
nim pogodzę się znów z losem
tak zwyczajnym jak milczenie
pośród głosów innych ludzi
których duszy miejsca ciemne
nie pozwolą się obudzić
zasypiając w oceanie
ponad nieba ciemną skronią
myśli płoche myśli czarne
niechaj w boskiej dłoni spłoną
.
pozwól ocalić co nieodkryte
niechaj się jutro jeszcze wydarzy
choćby jawiło się tylko mitem
zawsze niech będzie szkatułką marzeń
którą otwierasz gdy biją gromy
a burza deszczem zalewa studnię
w której smak wody jest niewiadomy
i tajemnicą pachnie tak cudnie
co nieodkryte pozwól ocalić
jutro niech będzie nowym początkiem
w którym treść wątłą rdzenny wers scali
by mogła zostać miłosnym wątkiem
.