Romans małomiasteczkowy
W tego miasteczka stronę
Myśl ma biegnie czasami.
Burmistrz, choć bije żonę,
Jest poczciwy z kościami.
W krąg jabłonie i grusze
I magnolie różowe.
Na rynku przy ratuszu
Stoją domy piętrowe.
Małe senne miasteczko -
Cztery koty i pies
I ławeczka nad rzeczką
Pachnie jaśmin, czy bez,
A w tym bzie, czy jaśminie
Ktoś wziął wianek dziewczynie.
Dał jej szczęście, lecz czy nie
Przysporzy jej łez?
Jest tam mały kościółek
I remiza być może,
Jakiś sklep, gmach cyrkułu,
Stara studnia i dworzec.
Zegar stoi - nie szkodzi.
Wszyscy wiedzą w tym mieście,
Że tu pociąg przychodzi
O szesnastej czterdzieści.
A ten dworzec, ten dworzec,
Przy nim złomu jest skup.
Dla dziewczyny być może
To miłości jest grób.
Czas przez palce przecieka,
Ona chłopca wciąż czeka,
Że powróci z daleka
I weźmie z nią ślub.
.