Wierszyk o starości
Każde dziecko wie: dorosły człowiek
To jest ojciec. Natomiast dziadkowie
Lat pięćdziesiąt, albo więcej mają,
Batorego króla pamiętają
I są starzy. Zamiast chodzić - człapią,
Kiedy podbiec gdzieś muszą, to sapią,
Prawie wszystkie potrawy im szkodzą,
Włosy z głowy im często wychodzą,
Pełno lekarstw codziennie łykają.
Po obiedzie drzemią. Skórę mają
Żółtą suchą, usianą plamami,
No i pachną paskudnie czasami...
Jednak jakoś tak dziwnie się dzieje,
Że i młody się z czasem starzeje,
Nadmiernego wysiłku unika,
Tu go boli coś, ówdzie coś strzyka.
W Dzień Zaduszny mu czasem się zdarza
Widzieć młodszych w grobach na cmentarzach.
No i raptem ludzie zaczynają
Ustępować mu miejsca w tramwaju.
Nie tak dawno rwał laski, a teraz
Laską tylko się biedak podpiera,
Widzi słabo, słyszy także źle...
Czy to starość? Chyba jeszcze nie!
.