Chwila jedyna
gdyby śmierć miała jakiś piękniejszy kolor,
na przykład, zielony, jak ta dolina
rozłożona niczym miękki dywan
chwilowo nieobecnego Giganta,
który wyszedł zostawiając ślady
w postaci obrośniętych stawów.
Dolina, której nie opiszę,
bo jestem jednak na tyle poważny,
by wiedzieć, że się nie uda.
Słowa nie mają barwy i nie pomogą
ustawione na noc miseczki z kolorami,
wbrew zaklęciom pewnego Poety.
Jadę więc dalej, niemy i bezradny
przed tym pysznym widowiskiem,
oddalającym się za szybą samochodu.
Silnik dobrze współbrzmi
z Filles de Klimanjaro Davisa.
Nie jest to może
jego najlepsza płyta,
ale i tak warto było
posłuchać muzyki.