Liść bazylii
śpiewam w myślach oczywiście,
wśród drzew pomarańczowych,
gdy słońce czerwone już nie razi.
Nawet puszczam się w taniec,
cokolwiek swawolny, no przecież,
że w głowie wyłącznie. Na wyspie
wspomnień rozciągam się wygodnie,
czy niewygodnie, gdy zapach bazylii
siekanej do spaghetti al pomodoro,
zabiera mnie całkiem w drugą stronę
gdzie zimy czasem naprawdę ciężkie,
a ciepło w gospodzie tak cenne
jak grzaniec z bazylią właśnie.
Nad jego zapachem oczy twoje
wpatrzone w piosenkę, zupełnie
nieśródziemnomorską. Co widzą?