Bajka o rycerzu i smoku
Rycerz ze smokiem walczył ogromnym
aż w międzyczasie stał się bezdomny.
Odeszli bliscy: żona i dzieci
gdyż w walk ferworze czas bez nich leci.
Zmęczony zwątpił w smoka istnienie,
ten wykorzystał szybko zwątpienie...
połknął rycerza z mieczem w całości,
lecz chociaż wygrał to coś go złości.
Rycerz łaskocze wątrobę, serce,
leciutko mieczem głaszcze po nerce,
zuchwale tańczy, dziko swawoli
aż smoka wszystko od środka boli.
Poczuł bezsilność, pełen wściekłości
serdecznie dosyć miał RYCERSKOŚCI.
Poszedł nad rzekę, wody ton tysiąc
wypił, pękł, rycerz zszył... mógłbyś przysiąc
że przyjaciela ratuje swego,
nie ludożercę na wskroś podłego.
Smok go mianował: Rycerzem Roku,
smoczo - rycerski zawarli pokój.
Stwór ustanowił nawet fundację
mającą chronić rycerskie racje.
Rycerz rodzinę swoją odzyskał
gdyż to zrozumiał, że jest mu bliska
a każda bajka morał mieć musi
więc może z tej się też coś wydusi,
że chociaż wcześniej tak się czubili
czegoś wzajemnie się nauczyli.
