Kroniki Sybilli - rozdział 54
- Przypomniałaś sobie czym jesteśmy? - usłyszała głos. Spojrzała w stronę z której dochodził, wciąż była sama, lecz po chwili z cienia wyłonił się król Ur. Ubrany w złotą zbroję wyglądał na gotowego do walki, lecz królowa wiedziała,że ma inne zamiary. Kątem oka dostrzegła złotą włócznię, złożoną do wielkości jednego łokcia. Wiedziała, że Samael powrócił w postaci Samuela i gotowy jest zemścić się za zdradę. Jednak on stał i wpatrywał się wnikliwie w Sybillę, oczyma czarnymi i przepastnymi, jak maź w którą chciała wkroczyć.
- Tak generale, pamiętam - odpowiedziała spokojnie i wyciągnęła do niego dłoń wchodząc po woli do brei. Jej całe ciało zaczęło pulsować złotymi starożytnymi znakami, a oczy płonęły jak ogień - Potrzebuję cię w Tadmur - wyszeptała i zniknęła w odmętach. Samuel został sam. Dotknął włóczni i po chwili zastanowienia ruszył za Sybillą.