Poeta patrzy na świat
Świat
dawał mu się poznać
stopniowo,
jakby nie chcąc psuć
udanej gry w małego odkrywcę.
Już w ławie szkolnej
podejrzewał,
że piękno
to najwyżej pierwszy rozdział,
domagający się
dalszej historii,
a podli ludzie
też potrafią śpiewać
i kręcić kółka we włosach
swoich dziewczyn.
Myślał,
co nienapisane,
nie istnieje,
albo jest bezużyteczne,
jak niewidoczne z dołu
maszkarony
na krawędziach dachów
katedry Notre Dame.
Dziwił się,
radość z wiersza,
bywa silniejsza od lęku
przed opisanymi w nim
demonami,
a nadchodząca śmierć,
po lekkim retuszu,
może co najwyżej
sprawiać kłopoty fleksyjne
w bardziej złożonych
strofach.