Sprzedawca dusz
Narodził się mój byt sierocy
Z wysokiego nieba zdany
W ziemskim ciele pochowany
Wielodusza* skrywa się w tkankach
W mego ciała zegara rankach
Sprzedaje siebie "Kup eteru woń
Zachłyśnij się i ucałuj skroń"
Pierwszą mą duszę sprzedałem czarnej plazmie
Ona po chwili rozprysła się w spazmie
Ujrzałem kosmos i dziury miesiąca
Po czym tknęła mnie gorączka paląca
Drugą duszę sprzedałem aniołowi
W jego oczach toksyczność ołowi
Odpadły mu skrzydła niby okowy
Teraz chadza po świecie nowo zrodzony
Trzecią duszę sprzedałem sercu z blizną
Spisane to było krwistą darowizną
Uczciwa to cena za wniebowstąpienie
Nie każde już przecie robi to istnienie
Czym jestem? Chyba kotem czy człowiekiem
Zarazą lub złością może skrzekiem
Tyle wiem miły kliencie a panie
Że życie to nie wybór a skazanie
Na co? Tym wspanialsze to pytanie
Gdy wiesz że dobrym jest ślepe rozdanie