Pożegnanie
Chybocze się płomień Twej świecy,
Nim zrzekniesz się nad duszą pieczy,
Ja żegnam Cię w bezsilnych strofach.
Nic mi teraz po filozofach,
Rzekną: takie koleje rzeczy;
Zgorzkniałych dusz czas nie uleczy,
Bez Ciebie żyć to katastrofa.
Nie znać Cię wcześniej by też nie cierpieć?
Czy przeszła radość równa rozpaczy?
Ostatni moment możemy już mieć,
Dogasa płomień, gasną Twe oczy.
Gdy tu samego zostawia mnie śmierć,
Cóż w takiej chwili nadzieja znaczy?