Tango z diab艂em
-Bo偶e przepraszam bardzo Ci臋...
Diabe艂 nagle zjawia si臋...
Dusza r贸偶a艅cem tak ju偶 znudzona...
Wpada, mistrzowi w czarne ramiona...
Ten za艣 艣mielej dzi艣 prowadzi...
W stron臋 lepkiej smo艂y kadzi...
G艂aszcze, 艣ciska, wabi gestem...
Szepcze - kr贸lem tutaj jestem...
Kroki pary tak bezwstydne..
My艣li tak偶e bardzo dziwne...
Dusza zatracona w tej nami臋tno艣ci...
Pragnie si臋 odda膰 panu ciemno艣ci...
Czuje ju偶 oddech diab艂a tak 艣mia艂y...
Nacisk na piersi jego cia艂em ca艂ym...
Po lini talii wzrokiem demon b艂膮dzi...
呕e nale偶y do niego, 艣mia艂o, pewnie s膮dzi...
Ta ram, ta ram, ta ram
-Czy dla chwili ekstazy, duszyczko by艂o warto...?
Oczywist膮 i 艂atw膮 sta膰 si臋 diab艂a kart膮...?
B贸g na parkiecie nie daje za wygran膮...
Owieczk臋 zagubion膮 wyrywa diab艂u z ramion...
Ta ram, ta ram, ta ram.....
Na 艣cie偶ce czy艣ca s艂ycha膰 rytm walca...
59 paciork贸w r贸偶a艅ca, r贸偶a艅ca.
CDN...