gdy przychodzisz
w oknie radośnie
nadyma się firanka
a na parapecie
zakwitają kaktusy
gdy jesteś
wieczory są ciepłe
i skrzące się iskrami
nawet świece palą się dłużej
w twojej obecności
rozścielasz obrus na stole
i stawiasz na nim
aromatyczną kawę
zawsze znajdziesz
do kawy ciasteczka
łączysz dłonie
i uśmiechy układasz w pary
gładzisz łagodnie
po spracowanej ręce
albo po rozczochranej głowie
z tobą chleb z masłem
smakuje jak ambrozja
a niedostatek
zdaje się znośny
bo niesamotnie dźwigany
nie zostawiaj nas
miłości