Pustołek
Czuję promienie podskórne
Nocnej energii skupienie
Gdy serca dotyka tak czule
I w nieuśpionych mych myślach gości
Odważnie zatapia się w podświadomy
Od narodzin do codziennej śmierci
Pędrakowaty zwój człowieczeństwa
Powiedz wreszcie kim jesteś
Dziwny wciąż dla mnie nieznajomy
Może maleńkim puchatym
Synem drapieżnej pustułki
Co zjadła polne zajączki
Gdy opadł kurz szarej śmierci
Zostały na krzewie krwiste pączki
Może jednak wolę byś był
Pustym jesionowym stołkiem
Czekającym aż moje sny
Zastygłe pod starym orzechem
Przestaną zamęczać dni
Znasz swego istnienia obowiązki
Pustakiem więc też musisz być
Co murem otacza blask ognia
Pulsujący w dalekich oczach
Rozczarowaniem i ciemnością dna
Drewnianym możesz być kołkiem
Koziołkiem Matołkiem i Bolkiem Lolkiem
W pamięci splotach pustką
I ciszy zlepkiem słów na wiatr
Płatkiem magnolii co na trawnik spadł
Tylko dla Ciebie jestem zawsze
Szepnął mi jednym tchem
Nie znam go jednak zbyt dobrze
Choć staram się nie oswajać
Wiem że jutro znów zajrzy przed snem
Zaplątał się od kilku tygodni "pustołek" i plącze mi się po głowie...
Też tak macie, że czasem dziwny wyraz bez znaczenia nie daje spokoju ?
Pozdrawiam 😊