Kąkol
i krew pulsuje tętnem krzywdy
a pod skórą ziarno się rozwija
zasiew nienawiści
Wzrasta w spulchnionej glebie
serca przeoranego cierpieniem
pod powierzchnią niepostrzeżenie
podlewane gniewem
A jad swój syci i jadem zatruwa
duszę osłabioną od udręki
rośnie i cieniem swym zakrywa
łaski Twej wdzięki
Więc by nie wschodziło to nasienie
by sok od korzeni nie płynął do liści
wybaw mnie łaskawy Panie
od chwastu nienawiści
Ty który świat stworzyłeś Słowem
przecież miłości jesteś Bogiem
mnie od nienawiści uratuj proszę
Ty wszystko możesz
I naucz mnie jak wybaczać Boże
przykrości rzeczywiste i urojone
by na zło co ziarno sieje podłe
odpowiadać dobrem