Maj
Kocham maj, gdyż garść piegów
rzuca paniom na twarze,
a słoneczne miraże
burzą serca kolegów,
którzy trawy skoszonej
opętani zapachem,
poszukują z rozmachem
tej pięknej wymarzonej.
Kocham go za bzów wonie
za dziewczyny rozśmiane,
bardzo lekko ubrane
na słonecznym balkonie.
Za sałatkę szczypiorek
i rzodkiewki czerwone,
leciutko osolone,
które jadam wieczorem.
Widok wciąż mnie rozczula
sadów, gdzie pszczoły grają,
wonny miodek zbierają
i zanoszą do ula.
Zajadam bez umiaru
zupkę z kapustki młodej
z koperkiem, głównie w środę
dostęp mam do jej czaru.
Fruwam prawie jak we śnie
gdy podwijam rękawki
by pochłaniać truskawki,
oraz pierwsze czereśnie.
Znowu czuję że żyję,
kiedy odpalam grilla,
a gdy słońce przypila
zimną "łomżunię" piję.
Wędruję jak na haju,
widząc same pokusy,
które czyniąc psikusy
czekają na mnie w maju.