Ul
Wszystkie nudzą się okrutnie.
Choć nie z soli ani z roli,
Taki pech jest trutnia doli.
Aby przerwać nudę, swary,
Rzekł, więc truteń, niski, stary -
Żeby zadać nudzie kłam,
Taką radę daję wam:
Rozpatrujcie okolice.
Niech tu zlecą robotnice.
Nasze pszczelne roje, całe,
Niech się zlecą duże, małe.
Na dostojnym zgromadzeniu,
W starym ulu, przy strumieniu,
Wszem i wobec ogłosimy,
Że dar miodu przynosimy
Każdej, która skrzydła ma i bzyczy.
Cztery szczypty ! Pomysł byczy !
Każda będzie z nich szczęśliwa :
I robotna, i leniwa.
W ulach będzie gwarno, rojno,
Dla was słodko oraz dojno.
Precz niech lecą sekutnice.
W zamian ? Młode robotnice !
Zaś tym trutniom, tam za dębem,
Tym ,co mają krzywą gębę,
Tym ,co żądlą bez powodu,
Wara – mówię – wam od miodu !
Na zapleczu, po audiencji
Rzekł niektórym w konfidencji -
Gdyż wśród fobii oraz wstrętów,
Słabość miał do konfidentów :
Aby wdrożyć cną reformę,
Wprzódy im podnieście normę.
Bzyknie ktoś, że pomysł zły ?
Nic nie głoście w TeFał Bee.
Że nas sławić będzie ul ?
Wielbić każdy pszczeli żul ?
Nic to ! Taki program mamy.
Ze swojego nic nie damy.
Łypnął przy tym krzywym okiem.
Popił myśl z nektaru sokiem
I myśl jęła go niewolić,
Jakby więcej miodu złoić.
A że zmęczył się sowicie,
Przeto opadł na lektyce,
Którą nieśli, krzycząc: Cool !
Wiwat geniusz, wiwat król !
Tak na zbytkach czas upływa,
Choć robotnic wciąż ubywa.
Aż zostanie stary król,
A z nim trutni pełen ul.