Ofiarni /altera pars/
Wystarczy, że życiem zadrapiesz.
Ta chwila tak krótka zapłonie.
A jakiż ślad zostanie wielki.
I tylko on mocno pokocha.
Być może ktoś jeszcze - nie przeczę.
Nienawiść poczują wnet tłumu.
Bo wolność w sercu ich piecze.
Powiedzą: - Nie ma tu miejsca.
Zbyt ciasno się zrobi im z nami.
Wypędzić wnet zechcą koźlęta.
Uleczyć swą duszę choć łzami.
Bo ciężko jest takiej miłości.
Gdzie ciernie wbijają i gwoździe.
Gdzie czarną owcą chcą nazwać.
Choć z oczu się sypią pochodnie.
Kamieniem w bucie jesteśmy.
I wiatrem, co smaga po oczach.
Jesteśmy przyczyną pandemii:
Tak smutku wielkiego w ich oczach.
I chociaż pozbawią godności.
Życiorys przyszyją do czoła.
Bez winy na sercu i wolni
Wejdziemy w korytarz Kościoła.
Wśród swoich tylko rozkwita
I smaków nabiera dojrzałych.
O źródło radości nie pyta.
I nie poniża nas - małych.
Bo miłość tam była fałszywa
I równie fałszywe przyjęcie.
- Ukrzyżuj! z tłumu ktoś wołał.
I wszyscy zaczęli myć ręce.
A teraz, gdy zabrał nas obłok
I linia oddziela wieczności,
I jasność zbyt szczerozłota,
Nie dotkną nas dłonie ciemności.
25.07.2023
*** Krystyna Szmygiel***