Wspomnienie pewnej rozmowy
urzędnicy zaczęli już swoje rytuały.
Starannie chowam swoje labirynty,
dymiące wszechświaty i parę pytań
pomniejszych. Siadam za biurkiem
uważając, by jakieś niedomyślane
wiersze o końcu świata nie wypadły
z marynarki. Kawę nalewam powoli
i ostrożnie, aby nie wysunął mi się
z mózgu wczorajszy pomysł na erotyk.
Oj, byłby niezły ubaw. Właśnie tutaj
najczęściej przypominają mi się słowa
z jednej z naszych ostatnich rozmów,
gdy powiedziałeś, że dzisiaj wiersze
nie pisze się, by sławić piękno i dobro,
ale aby zmniejszyć dawkę tabletek
białych i żółtych i aby przypadkiem
nie popełnić jakiejś zbrodni.