Nie dzieje się nic
od siebie nieraz
tak bez echa
zostawiałem
słowa w korytarzu
szukałem drogi
choć celu nie widziały
moje oczy
błądziłem kolejny raz
niewidomy wędrowiec
czułem z daleka
woń jaśminu
szelest liści drżących
pod moim dotykiem
ale w sercu nie czułem nic
jakby ktoś mi je przygniótł
wielkim kamieniem
nawet ból nie nadchodził
co się stało z nim
nie wiem do dziś
wszystko jest takie jak było
lecz mnie już tu nie ma
nie czuję już nic
i nawet wschodzące słońce
rażące swoim ciepłem
nie zdoła mnie ocalić
przepadłem pomiędzy
jednym zawołaniem a drugim
cisza...
struny połamała smyczkiem.