Juda Iskariot
przekręciliście,
a już oskarżenie mnie o to,
że skusiłem się na nędzne
trzydzieści srebrników,
by wydać mojego Rabbiego,
było haniebne.
Jako zaufany skarbnik,
mogłem z łatwością ukraść
nie takie pieniądze
i nie ściągać przy tym
na swoją głowę
krwi niewinnej.
Tak, przyjąłem zapłatę,
może dlatego,
by samego siebie ukarać
za ból zadany temu,
który obdarzył mnie
zaufaniem.
Prawda nie ma łatwo,
nawet wśród mężów
bogobojnych,
a początek i koniec dnia
opowiadają zupełnie inne
historie.
W moim kraju
oczekiwaliśmy na Mesjasza,
który zamiast uczyć o pokoju,
wyzwoli nas z niewoli
bezbożnych gojów,
bo pokój jest może i dobry,
ale dla żyjących pod panowaniem
własnych królów.
Bo, czy uwierzycie,
że zamiast gotowania się do boju,
Rabbi uczył nas
przebaczania i miłowania
naszych wrogów?
Zostałem więc postawiony
przed niemożliwym wyborem
i nie dałem rady
udźwignąć swojego czynu,
ale nawet moja śmierć
z własnej ręki
nie poruszyła waszych serc
i umysłów.
Oby mój Bóg nie wylał
na was swojego gniewu,
nierozumni.