Świat o zmierzchu
Ku zachodowi dzień chyli się, milknie
wieczornym niebem pył złocisty spływa
znużone słońce tonie w wód głębinie,
gdy dzwon wieczorny do modlitwy wzywa.
Płoną obłoki w ostatnim westchnieniu,
tak jakby niebo nad zmęczoną ziemią
wznosiło hymny o marzeń spełnieniu,
na znak przymierza z niebotyczną siłą.
Słońce w oddali wygasa powoli
złotem przesącza kłosy i kamienie,
wiatr dniem znużony kładzie się na roli,
cienie znikają pędem w zapomnienie.
Drzewa w półszeptach kończą swe pacierze,
wiatr liśćmi niesie wieczorne przymierze.