nie odchodź
zostań
ale najpierw pozwól mi
pragnąć
zamykasz mnie
w spojrzeniu
jak w dłoni
rozpalając
ogień namiętności
samą obecnością
twoje usta zawisły
w pół słowa
gdzieś
na granicy dotyku
już wyczuwalne
choć jeszcze
bez nazwy
między nami
oddech
jak ogień
jak wino
przed pierwszym łykiem
twoje dłonie
uczą się mowy
mojego ciała
szeptem
drży echo
pierwszego pragnienia
między nami
napięta przestrzeń
jak łuk
gotowy do strzału
przenikasz mnie
zanim wymówisz
moje imię
nie dotykaj mnie jeszcze
- jeszcze nie
jeśli staniesz się
rzeczywistością
stracę cud spełnienia