O zbrodni
Skąd pochodzą złoża gromko brzmiących haseł?
Obejrzałem martwych mózgów wielką masę
i elektrokardiogramy na ekranie,
skalpel wbiłem w rdzeń kręgowy, a gruczoły
przebadałem mikroskopem i testami,
bibliografie wielkich doktryn przeglądnąłem --
— i już wiem, że my jesteśmy tacy sami...
Kryci z wierzchu kulturalną politurą
nie widzimy, co wygniło w naszych sercach
i nie wiemy, co w nas w końcu weźmie górę:
czy subtelny humanista, czy morderca.
Od koszmaru przeminęły długie lata,
lecz dokoła się rozglądam z niepokojem:
skoro zbrodnia ciągle czeka na zapłatę,
to czy ja też zduszę w sobie głos sumienia?
czy niewinni będą ginąć z ręki mojej?
czy żyjące miasta w zgliszcza pozamieniam?
Nim występek sięgnie po mnie łapą ciemną,
zanim żądzą gwałtów oczy mi zapłoną,
na samego siebie piszę dzisiaj donos:
uratujcie, póki można, świat przede mną.