Bracia
Lat temu kilka lub kilkanaście.
Choć zawsze zgodni, co jakiś czas
Zdarzały im się także i waśnie.
Raz młodszy z braci w kłopoty wpadł.
Bójka pod szkołą wśród rówieśników.
Starszy, choć widział, na rower wsiadł.
Nie chciał oglądać bójki wyników.
Pretensje młodszy do niego miał,
Że mu nie pomógł, gdy tamten cierpiał
Z czasem zaleczył się w sercu żal
Choć do starości o tym pamiętał.
Młodszy brat z żoną uczciwie żył.
Może skromniutko, ale w miłości.
Starszy zaś wódkę codziennie pił,
A żonę bił do nieprzytomności.
Martwił o niego się młodszy brat,
Co dzień zanosił modły do Pana.
Trwało to wprawdzie przez wiele lat,
Lecz w końcu zaszła w braciszku zmiana.
Wtem u młodszego diagnoza, rak.
Pół roku życia lekarz przewidział.
Miał już co prawda sześćdziesiąt lat,
Więc wykorzystał życiowy przydział.
Starszy zrozumiał, że jego czas,
Również za moment może się skończyć
Życie chciał zmienić, lecz nie miał szans
Bo Pan Bóg właśnie mu je zakończył.
Wyzdrowiał cudem wnet młodszy brat,
Lecz nikt nie wiedział z jakiej przyczyny.
Dziwił się cały medyczny świat.
On zaś się modlił za brata winy.
Bóg dał mu jeszcze dwadzieścia lat,
By mógł się modlić za swego brata
I on to czynił, bo bardzo chciał
Spotkać go jeszcze kiedyś w zaświatach.
GrzesioR
06-03-2023