Wybierz mniejsze zło
Oj tam, że zaraz już coś ukradłem,
ja je w kieszeni cudzej znalazłem.
Śmiały się do mnie i wciąż mrugały
iż właściciela zmienić by chciały.
Żałuję czynu? Ech, raczej straty...
Dałem się złapać a za to baty
mnie się należą, bom honorowy.
Na coś zasłużę, pstryk i już z głowy.
Coś obiecałem, nie dotrzymałem?
Nie moja wina, że ktoś jest frajer
i ssie jak mleko matki te kłamstwa.
Muszę tak gadać, to moja praca.
Myślisz, że więcej mnie nie wybiorą?
Oj głupiś bracie, jak daję słowo.
Na polityce nie znasz się wcale.
Sam mnie wybierzesz, gdy wcisnę bajer.
Bo wizerunek panie, rzecz święta!
A reszta? Kto tam wszystko spamięta?
Wyjdę do ludu, zwyczajny ziomek,
do butów wkleję na znak ten słomę.
Krzyknę z uczuciem: To szansa wasza,
by nie wygrała armia Judasza!