Echa nieskończonej ciszy
Zacierając dni dawne,
Pogrzebać próbuje resztki dobrych wspomnień,
Lecz ja pamiętam nieustannie,
I trzymam wciąż na nogach się,
Z każdym kolejnym dniem,
Choć trochę mniej nieudolnie.
Ciągle nad tą samą krawędzią się znajduję,
Próbując desperacko tej ostatniej,
Choć niewielkiej już,
Iskierki światła się utrzymać.
Cisza jedynie jest mym towarzyszem,
Echa pustki wciąż bardzo żywo w mej duszy rozbrzmiewają,
Zawsze tak samo prowadząc mnie,
Gdzieś tam,
Hen daleko,
Gdzie moje miejsce być może jest,
Tak naprawdę,
I gdzie wszystkie moje wysiłki,
Marzenia,
Pragnienia,
Radośnie podążają.
Nagle w mej głowie ten sam błysk pojawia się,
Ta wątpliwość,
Ta myśl,
To odwieczne pytanie,
Czy wszystko - całe me cierpienie - czy to nadal jest tego warte?