Wyprowadzanie
Późna jesień – mgłą owiana,
Coraz chłodniej jest,
Ale co dzień swego pana
Wyprowadza pies.
Bo jak w domu pan zapali,
Żona bywa zła.
Tu podejdzie do tej lali,
Co setera ma.
I jej także wyjść nie chce się,
Gdy na dworze chłód,
Chociaż miłych panów w lesie
I psów miłych w bród.
Spalą razem po Rothmansie
Czując jedność dusz
I jak gdyby w jakimś transie
Z lasu wyjdą już.
Mogą nawet sobie marzyć,
Chcieć popełnić grzech,
Ale żądze ziąb im zwarzy.
(Szczęście to, czy pech?)
Jutro znowu się spotkają
W ten wczesny czas, gdy
Panów swych wyprowadzają
Na spacerek psy.
.
