Safickie sny
Niby chmury astralnym wzrokiem sparzone
Ja serce spierzchnięte bez namysłu w nie runę
Oddam rozkoszy chwili myśli zrodzone
Natura obradza wzloty duszy
Że aż żal iż nie ma głębszego poznania
Ponad zmysły i słów wody po suszy
I wspomnienia - snów tęsknych sprawozdania
Miękkość jej sfery cielesnej moje marzenie
Dotknąć ją lecz strach przed równowagi zachwianiem
Do marzeń sprowadza to cudów zderzenie
Więc pozostało mi wielbić ją onym zdaniem