pamięć stroficzna
siło która snami rządzisz
niech scenariusz się nie zatrze
nie pozwoli mi pobłądzić
wśród meandrów codzienności
co jak hydra duszą magię
wraz z krytykiem który gości
w puencie i spoziera na mnie
a ja patrzę w oczy śmiało
bo w fantazji skrzydłach mieszkam
tam gdzie wiatr dopieszcza ciało
i buduje gniazdo w wierszach
by pamiętać każde słowo
póki serce czas odmierza
i zrozumieć jak być sobą
gdy do pierwszej strofy zmierzam
- carte blanche -
jeszcze mało . jeszcze więcej
aż po czubek na fryzurze
w której ciągle nurzam ręce
by poprawiać loków burzę
lecz niesforne moje włosy
kręcą się wciąż w świata strony
jak półsenne paradoksy
podziwiając glob szalony
grzebień akompaniamentem
dzieli je na struny proste
one wciąż się kręcą więcej
jak niebieskie algi morskie
jeszcze więcej . wciąż za mało
do fryzury idealnej
póki ręce nie omdleją
i zostawią czystą kartę
- gwiezdny pył -
późna jest godzina duchów
wszystkich zapomnianych twarzy
które snują się po cichu
pod sufitem wyobrażeń
para-nie-normalnych trochę
jak sny pod powieką skryte
wirujące jak planeta
w której lądy nieodkryte
poprzez dach wnikają mgliście
obrazami gładząc ciało
obolałe od przewinień
grzechów których wciąż za mało
leżę tak wpatrzona w ekran
czterech ścian z przestrzennym dachem
i próbuję się już nie bać
poprzez sufit w gwiazdy patrzę
.