bezczas
poprzez piasek . bystrość rzeki
i wciąż szukam nowej szansy
wciąż próbuję być człowiekiem
z nowym duchem i obliczem
choć zmarszczonym to przyjaznym
nawet pustce tej niczyjej
co uciekła między gwiazdy
i wraz z deszczem spada w dłonie
by formować czas od nowa
z bogów wyrwać inny wzorzec
nigdy więcej nie żałować
tego co się w burzy tworzy
i użyźnia suchą ziemię
która celem jest podróży
obiecanej ponoć w niebie
.
pora pożegnać samą siebie
tak jakby wczoraj było jutro
i spojrzeć prosto w oczy nieba
tam gdzie sens życia trzyma lustro
trochę przymglone jak przystało
na tajemnicę bez pokrycia
której wciąż nie znam i wciąż mało
nie starczy na nią tego życia
więc pora żegnać się pomału
tak jakby jutro było wczoraj
tym czego ciągle jest za mało
i co być zdaje się naj. naj.
największym skarbem współistnienia
w dziele szaleńca z siwą brodą
więc pora poznać dar tworzenia
wydrzeć sekrety nowym bogom
tak by się zamotało w głowie
aż po dno tego w co wierzymy
pora pożegnać się ze sobą
podliczyć swoich dni godziny