Od i do
istnieję dla tych, którzy nie widzą...
Wyznaczam to, co wszystko kończy,
niewidzialną, wszystkiego jestem miedzą.
To ja, horyzont z mgłą zacieram,
to ja, jedno w drugie wnikam.
To ja, tęsknotą nocy za dniem doskwieram,
to ja z dniem w końcu nocy znikam.
A kiedy czas przyjdzie do mnie na piechotę,
i tantõ wyjmie z kieszeni obojętności.
Mój puls będzie miał się skończyć ochotę,
zakreślę linię w łuk, w stronę tak zwanej nicości...